Forum www.bolchil.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Twórczość Shinry

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.bolchil.fora.pl Strona Główna -> Mam talent
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Shinra
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:35, 28 Sie 2010 Temat postu: Twórczość Shinry

    Shinra. Poco im to było?


W wielki lesie znajdowała się wataha. Zwykła, jak każda inna. W nocy urodziła się mała wadera. Była córką Alfy. Samiec i Samica Alfa postanowili ukrywać ją przed całym stadem. Odkryli, że jest przeklęta. Znakiem tego miały być jej ogony, bowiem było ich dziewięć. Samiec Beta, znalazł ją z jaskini Alfy i szybko doniósł o tym Szamanowi watahy.
- To znak. Ona uczyni wiele zła w watasze. - Powiedział starzec, który uważał się za Wielkiego Mędrca. Szaleniec i pokręcony fanatyk.
- Ale co zrobić? To córka Alfy, a on nie pozwoli jej skrzywdzić! - Pytał Beta.
- Ukatrupić nocą, gdy Alfy pójdą polować. Strażnik cię przepuści. - Powiedział starzec.
Samiec beta zakradł się w nocy do jaskini. Strażnik wiedział o tym od Maga i przepuścił go. Beta zakradł się i zobaczył małą, niewinną waderę. Całą czarną, z dziewięcioma ogonami i czarnymi ślepiami. Była jeszcze niewielką kulką sierści, bezbronną, maleńką. Pachniała krwią i popiołem. Czarne ślepia... Ciemne, lśniące. One były tym co na końcu krętej drogi ujrzał Beta i strażnik, najsilniejszy wojownik watahy. Wadera wstała. Była jak wściekły, dorosły niedźwiedź. Równie groźna. Wyszła z jaskini wściekła. Jej rodzice wrócili, lecz gdy tylko ją zobaczyli, zginęli. Szła przez tereny watahy zabijając każde żywe istnienie, które zobaczyła. Tak zabiła całą watahę. Dotarła do siedziby Szamana. Tego samego, który zlecił zabicie jej. Wilk padł martwy gdy tylko ją ujrzał. Jak wszyscy. Ruszyła w świat, a jej gniew odszedł. Przepadł. Spotkała szarego wilka, który nie wiedział o niczym i nie wierzył w klątwy, uroki i przekleństwa.
- Hej! Ty! Jak ci na imię, nieznajoma? - Spytał i uchylił się.
- Shinra. Mów mi jak chcesz... ale nie piękna. - Powiedziała.
- S... Skąd wiesz? - Spytał zaskoczony.
- Oczy. Mówią wszystko. - Wyjaśniła krótko ruszając przed siebie.
- Ja... Ja jestem Ezaar. - Wyjąkał i szedł za nią.
- Ezaar, gdzie jesteśmy? - Spytała i zamachała jednym ogonem.
- Nie wiesz? Trwa wojna. To Ogród Liyaab. Tylko to miejsce jest bezpieczne, lecz dziwię się, jakim cudem tu trafiłaś. - Odpowiedział i zerknął na ogony.
- Jak to? Wojna? Widziałam innych, ale nic się nie działo. - Rzekła zdziwiona.
- Ile ich jest? - Spytał nie słuchając jej. - Czemu nie masz jednego? - Kolejne pytanie.
- Nie tobie winnam o tym mówić. - Odparła i pobiegła.
- Czekaj! Nie chciałem cię obrazić! - Zawołał i dobiegł do niej.
- Nie obraziłeś. Wybacz, ale odejdę. - Powiedziała ruszyła przed siebie.
- Co? Trwa wojna! Zginiesz! - Zawołał chcąc ją zatrzymać.
- Nie zginę. Jestem dużo silniejsza niż myślisz. - Odparła i pobiegła.
Wychodząc z ogrodu kiwnęła tylko głową wilkowi i odeszła.

    Tak widzę swoją śmierć


Suche, martwe pole ciągnie się aż po horyzont. Tylko dąb, wysoki, potężny wrósł nie wiadomo czemu. Stoję tam, w cieniu tego drzewa. Opieram się o jego pień z założonymi na piersi rękami. Pojawia się mój przeciwnik. Patrzy w moją stronę z uśmiechem na bladej twarzy. Zbliżam się do niego i patrzę w jego czerwone jak krew oczy. On śmieje mi się w twarz. Dopiero teraz widzę go w pełni.Czarne włosy sięgające do ramion, brudne i tłuste. Widzę jego bladą jak ściana twarz, całą w zaschniętej już krwi i brudną od ziemi i popiołu. Oczy jak u węża, wąskie szparki. Lniane, szare i brudne spodnie, taką samą koszulę do pasa z długim i szerokim rękawem i dwoma pochwami na miecze i sztylety przy skórzanym pasku. Nie mam czasu by patrzeć, bo on dobywa miecza i bierze szybki zamach. Zbyt szybki dla człowieka i niemożliwy do wykonania dla śmiertelników, prostych i leniwych. Zasłoniłam się, lecz po chwili poczułam jego zaciśniętą pięść, która uderza mnie w brzuch. Zginam się bólu i padam na ziemię. Jestem zbyt słaba. Szybko odskakuję w bok, by uniknąć kolejnego ciosu. Chwytam swój miecz i wykonuję serię szybkich ciosów. Ciężka klinga omija go, lub zderza się z jego mieczem. Zdumiona stwierdzam po chwili,że bez problemu sparował wszystkie ciosy. Czuję jego miecz, który uderzył mnie właśnie w ramię. Rana obficie krwawi, lecz ja obezwładniam go i uderzam w twarz zaciśniętą pięścią, kolanem w brzuch. On nic sobie z tego nie robi, uwalnia się i uderza w głowę. Czuję smak krwi i jej ciepłą stróżkę spływającą po mym czole. Widzę, że stracił siły. Wbijam jego miecz w jego brzuch, lecz czuję przeszywający ból. Zrobił to samo. Padliśmy na ziemię w kałuży krwi, która miesza się ze sobą. Jest mi zimno. Bardzo zimno. Umieram.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shinra dnia Wto 18:32, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raven
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Sob 19:36, 28 Sie 2010 Temat postu:

Heh Tsahaylu Ładne już to czytałem na W94 xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shinra
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:42, 28 Sie 2010 Temat postu:

Dałam się zdemaskować, ale poznaję styl pisania i wiem, że Ty to Torak ;p

Dziękuję. Skopiowałam, a co mi tam. Mam swoją zgodę, nie widzisz, że na wilkach mam na liście to forum?

Na razie nie mogę wklejać linków, więc musiałbyś tam zobaczyć. :]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shinra dnia Sob 19:44, 28 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konan
Zaklinacz
Admin




Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wioska ukrytego deszczu; Japoniia

PostWysłany: Sob 20:22, 28 Sie 2010 Temat postu:

Cudowne *.* Zwłaszcza to o śmierci. Uwielbiam twoje opowiadania. Jak coś jeszcze naskrobiesz to wrzuć tu, będę podziwiać ;]
Znalazłam kilka literówek, ale są mało znaczące jak sie zaczyta w opowiadaniu. xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shinra
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:38, 28 Sie 2010 Temat postu:

Dziękuję. Napisz mi na PW listę błędów, bo moja duma nie zniesie takiej hańby. ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raven
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Sob 22:08, 28 Sie 2010 Temat postu:

Kurde zdemaskowałaś mnie <robi wkurzoną i lekko obrażoną minę> no ale cóż<uśmiecha się podchodzi do Shinry i targa jej włosy łapą> xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shinra
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:10, 28 Sie 2010 Temat postu:

Nie off-topuj mi tu! Postaram się napisać kolejne opowiadania jutro, jak mnie tylko wena weźmie.

Shinra. Po co im to było? (cz.2)

Odchodząc z ogrodu nie spotkała nikogo. Zerknęła tylko na wilka, który najwyraźniej obserwował ją przez cały czas. Pff... Kochaś! Nie odwracając się więcej, odeszła.
Wilczyca już kilka kilometrów od ogrodu zrozumiała, o co chodziło wilkowi. Tysiące wilczych ciał. Bez dusz. Mogła tylko wyobrażać sobie ich cierpienia. Męki, ból i w końcu śmierć. Walczyli bezcelowo, sądzili, ze zakończą wojnę. Głupcy! Rozlewem krwi powstrzymują wojnę? To dolewanie oliwy do jej ognia! Nie patrząc już na ciała szła dalej.
- Stój! - Usłyszała głos za sobą. Czarny wilk, cały we krwi i nienaturalnie wygiętą łapą kuśtykał ku niej pokracznie. Zerknęła na niego kątem oka i ruszyła dalej.
- Nie słyszysz? Powiedziałem stój! - Powtórzył kulejąc na ranną łapę.
- Czego chcesz? - Spytała zatrzymując się.
- Niczego. - Powiedział krótko.
- Więc czemu mnie zatrzymałeś? Długa droga przede mną. - Powiedziała ruszając dalej.
- Nie! Zginiesz! - Zawołał wyciągając zdrową łapę.
- Słyszałam to już i jeszcze żyję. - Powiedziała obojętnie. Powoli szła dalej.
- Myślisz, że to co tu widzisz jest straszne? Dalej jest jeszcze gorzej. Im głębiej w tereny Watahy Eteru, tym większe wojaczki. - Powiedział kuśtykając ku niej.
- Nie sądzę, że to jest straszne, tylko głupie. - Powiedziała nie zatrzymując się.Zerknęła na niego z pogardą w oczach. - To Eter bierze udział w wojnie? - Spytała od niechcenia.
- Nie. Ich ziemia jest miejscem wojny. Wojny między Watahą Słońca, a Watahą Księżyca. - Wyjaśnił i przyspieszył wykorzystując to, że wilczyca go słucha.
- To równie głupie! Eter od zawsze jest pokojowo nastawiony, a Słońce i Księżyc to dwie największe watahy. Są też odwiecznymi wrogami. Rozumiem. Ci aroganci nie chcą niszczyć swoich terenów, więc walczą na terenie Eteru. - Powiedziała zatrzymując się.
- Tak. - Powiedział kiwając łbem.
- A ty w jakiej jesteś watasze? - Spytała przygotowując się do obrony i nawet nie zważając na jego rany.
- Eter. - Powiedział. - A ty? - Spytał podejrzliwie.
- Żadna z Wielkiej Trójki. - Powiedziała uspokajając się. - Zapewne nigdy o niej nie słyszałeś. - Dodała po chwili.

No i to wszystko. Dalszej fabuły Wam nie zdradzę. Po prostu nie chce mi się ciągnąć tych dialogów. ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shinra dnia Wto 17:28, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konan
Zaklinacz
Admin




Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wioska ukrytego deszczu; Japoniia

PostWysłany: Wto 17:46, 31 Sie 2010 Temat postu:

xP Skomentuje wszystko w dwóch znaczkach:

<3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shinra
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:03, 31 Sie 2010 Temat postu:

Nie lepiej tak: ♥ ^^

Dla mnie <3 ma trochę inne znaczenie ^^

No dobra, zrobię Ci tę przyjemność i napiszę dalej...

Shinra. Po co im to było? (cz.3)

- No dobrze. Zaufam ci. - Powiedział i po chwili usiadł. Shinra kiwnęła łbem i zrobiła to samo.
- My tu gadu gadu, a nawet nie znamy swoich imion. Jestem Weiss, a ty? - Spytał przekrzywiając lekko łeb.
- Shinra. - Odparła obojętnie.
- To ułatwi rozmowę. - Powiedział i syknął z bólu gdy chciał poruszyć łapą. Wadera ignorowała to. Nadal nie ufała wilkowi.
- Mówiłaś, że masz przed sobą długą drogę. Dokąd wyruszasz? - Spytał podejrzliwie.
- Gdziekolwiek. W miejsce w którym nie ma takiego rozlewu krwi. - Powiedziała zerkając z obrzydzeniem na ciała.
- To rzeczywiście, długa droga cię czeka. - Powiedział kiwając łbem, lecz próbował powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem. Shinra zastanowiła się nad jego słowami.
- By dotrzeć na tereny, które nie są skażone wojną, musiałabyś przejść przez cały teren Eteru, a potem Księżyca. - Wyjaśnił widząc, że Shinra nie zna tutejszych i sąsiednich terenów.
- Podołam każdej przeszkodzie. - Odparła szybko.
- Skoro tak, to chętnie ci potowarzyszę. Ale najpierw musimy znaleźć osadę medyka. Nie masz nic przeciwko, prawda? - Spytał Weiss.
- Nie, ale pospieszmy się. - Powiedziała rozglądając się dookoła.
- Ruszajmy. - Powiedział wilk podnosząc się i kuśtykając przed siebie. Wilczyca kiwnęła głową i ruszyła powolnie za nim.

To, że tak powiem, jest koniec rozdziału. ^^ Zaraz będzie kolejny, ale muszę wymyślić dalszy ciąg.

Tutaj wklejam podsumowanie, żeby każdy mógł wygodnie całość przeczytać.

Shinra. Po co im to było?

W wielkim lesie znajdowała się wataha. Zwykła, jak każda inna. W nocy urodziła się mała wadera. Była córką Alfy. Samiec i Samica Alfa postanowili ukrywać ją przed całym stadem. Odkryli, że jest przeklęta. Znakiem tego miały być jej ogony, bowiem było ich dziewięć. Samiec Beta, znalazł ją z jaskini Alfy i szybko doniósł o tym Szamanowi watahy.
- To znak. Ona uczyni wiele zła w watasze. - Powiedział starzec, który uważał się za Wielkiego Mędrca. Szaleniec i pokręcony fanatyk.
- Ale co zrobić? To córka Alfy, a on nie pozwoli jej skrzywdzić! - Pytał Beta.
- Ukatrupić nocą, gdy Alfy pójdą polować. Strażnik cię przepuści. - Powiedział starzec.
Samiec beta zakradł się w nocy do jaskini. Strażnik wiedział o tym od Maga i przepuścił go. Beta zakradł się i zobaczył małą, niewinną waderę. Całą czarną, z dziewięcioma ogonami i czarnymi ślepiami. Była jeszcze niewielką kulką sierści, bezbronną, maleńką. Pachniała krwią i popiołem. Czarne ślepia... Ciemne, lśniące. One były tym co na końcu krętej drogi ujrzał Beta i strażnik, najsilniejszy wojownik watahy. Wadera wstała. Była jak wściekły, dorosły niedźwiedź. Równie groźna. Wyszła z jaskini wściekła. Jej rodzice wrócili, lecz gdy tylko ją zobaczyli, zginęli. Szła przez tereny watahy zabijając każde żywe istnienie, które zobaczyła. Tak zabiła całą watahę. Dotarła do siedziby Szamana. Tego samego, który zlecił zabicie jej. Wilk padł martwy gdy tylko ją ujrzał. Jak wszyscy. Ruszyła w świat, a jej gniew odszedł. Przepadł. Spotkała szarego wilka, który nie wiedział o niczym i nie wierzył w klątwy, uroki i przekleństwa.
- Hej! Ty! Jak ci na imię, nieznajoma? - Spytał i uchylił się.
- Shinra. Mów mi jak chcesz... ale nie piękna. - Powiedziała.
- S... Skąd wiesz? - Spytał zaskoczony.
- Oczy. Mówią wszystko. - Wyjaśniła krótko ruszając przed siebie.
- Ja... Ja jestem Ezaar. - Wyjąkał i szedł za nią.
- Ezaar, gdzie jesteśmy? - Spytała i zamachała jednym ogonem.
- Nie wiesz? Trwa wojna. To Ogród Liyaab. Tylko to miejsce jest bezpieczne, lecz dziwię się, jakim cudem tu trafiłaś. - Odpowiedział i zerknął na ogony.
- Jak to? Wojna? Widziałam innych, ale nic się nie działo. - Rzekła zdziwiona.
- Ile ich jest? - Spytał nie słuchając jej. - Czemu nie masz jednego? - Kolejne pytanie.
- Nie tobie winnam o tym mówić. - Odparła i pobiegła.
- Czekaj! Nie chciałem cię obrazić! - Zawołał i dobiegł do niej.
- Nie obraziłeś. Wybacz, ale odejdę. - Powiedziała ruszyła przed siebie.
- Co? Trwa wojna! Zginiesz! - Zawołał chcąc ją zatrzymać.
- Nie zginę. Jestem dużo silniejsza niż myślisz. - Odparła i pobiegła.
Wychodząc z ogrodu kiwnęła tylko głową wilkowi i odeszła. Odchodząc z ogrodu nie spotkała nikogo. Zerknęła tylko na wilka, który najwyraźniej obserwował ją przez cały czas. Pff... Kochaś! Nie odwracając się więcej, odeszła.
Wilczyca już kilka kilometrów od ogrodu zrozumiała, o co chodziło wilkowi. Tysiące wilczych ciał. Bez dusz. Mogła tylko wyobrażać sobie ich cierpienia. Męki, ból i w końcu śmierć. Walczyli bezcelowo, sądzili, ze zakończą wojnę. Głupcy! Rozlewem krwi powstrzymują wojnę? To dolewanie oliwy do jej ognia! Nie patrząc już na ciała szła dalej.
- Stój! - Usłyszała głos za sobą. Czarny wilk, cały we krwi i nienaturalnie wygiętą łapą kuśtykał ku niej pokracznie. Zerknęła na niego kątem oka i ruszyła dalej.
- Nie słyszysz? Powiedziałem stój! - Powtórzył kulejąc na ranną łapę.
- Czego chcesz? - Spytała zatrzymując się.
- Niczego. - Powiedział krótko.
- Więc czemu mnie zatrzymałeś? Długa droga przede mną. - Powiedziała ruszając dalej.
- Nie! Zginiesz! - Zawołał wyciągając zdrową łapę.
- Słyszałam to już i jeszcze żyję. - Powiedziała obojętnie. Powoli szła dalej.
- Myślisz, że to co tu widzisz jest straszne? Dalej jest jeszcze gorzej. Im głębiej w tereny Watahy Eteru, tym większe wojaczki. - Powiedział kuśtykając ku niej.
- Nie sądzę, że to jest straszne, tylko głupie. - Powiedziała nie zatrzymując się.Zerknęła na niego z pogardą w oczach. - To Eter bierze udział w wojnie? - Spytała od niechcenia.
- Nie. Ich ziemia jest miejscem wojny. Wojny między Watahą Słońca, a Watahą Księżyca. - Wyjaśnił i przyspieszył wykorzystując to, że wilczyca go słucha.
- To równie głupie! Eter od zawsze jest pokojowo nastawiony, a Słońce i Księżyc to dwie największe watahy. Są też odwiecznymi wrogami. Rozumiem. Ci aroganci nie chcą niszczyć swoich terenów, więc walczą na terenie Eteru. - Powiedziała zatrzymując się.
- Tak. - Powiedział kiwając łbem.
- A ty w jakiej jesteś watasze? - Spytała przygotowując się do obrony i nawet nie zważając na jego rany.
- Eter. - Powiedział. - A ty? - Spytał podejrzliwie.
- Żadna z Wielkiej Trójki. - Powiedziała uspokajając się. - Zapewne nigdy o niej nie słyszałeś. - Dodała po chwili.
- No dobrze. Zaufam ci. - Powiedział i po chwili usiadł. Shinra kiwnęła łbem i zrobiła to samo.
- My tu gadu gadu, a nawet nie znamy swoich imion. Jestem Weiss, a ty? - Spytał przekrzywiając lekko łeb.
- Shinra. - Odparła obojętnie.
- To ułatwi rozmowę. - Powiedział i syknął z bólu gdy chciał poruszyć łapą. Wadera ignorowała to. Nadal nie ufała wilkowi.
- Mówiłaś, że masz przed sobą długą drogę. Dokąd wyruszasz? - Spytał podejrzliwie.
- Gdziekolwiek. W miejsce w którym nie ma takiego rozlewu krwi. - Powiedziała zerkając z obrzydzeniem na ciała.
- To rzeczywiście, długa droga cię czeka. - Powiedział kiwając łbem, lecz próbował powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem. Shinra zastanowiła się nad jego słowami.
- By dotrzeć na tereny, które nie są skażone wojną, musiałabyś przejść przez cały teren Eteru, a potem Księżyca. - Wyjaśnił widząc, że Shinra nie zna tutejszych i sąsiednich terenów.
- Podołam każdej przeszkodzie. - Odparła szybko.
- Skoro tak, to chętnie ci potowarzyszę. Ale najpierw musimy znaleźć osadę medyka. Nie masz nic przeciwko, prawda? - Spytał Weiss.
- Nie, ale pospieszmy się. - Powiedziała rozglądając się dookoła.
- Ruszajmy. - Powiedział wilk podnosząc się i kuśtykając przed siebie. Wilczyca kiwnęła głową i ruszyła powolnie za nim.

Ruszamy.

- Auł! Mógłbyś leczyć to ostrożniej! - Zawołał wilk i zaskomlał z bólu.
- Wybacz, ale inaczej nie mogę. Nie wierć się tak! Ze skóry cię nie obdzieram. - Powiedział medyk, który nazywał się Tear. Wilk miał szarą, potarganą sierść i niezwykle błękitne ślepia. Wilk był też o wiele starszy niż wyglądał.
- Proszę się trochę pospieszyć. Tracimy tu cenny czas. - Powiedziała zniecierpliwiona Shinra.
- Niech się panienka czymś teraz zajmie, bo leczenie trochę potrwa, a twój towarzysz, dla własnego bezpieczeństwa, nie poruszy się przez jakieś trzy dni. - Powiedział medyk przykładając do łapy wilka jakieś nieznane nikomu poza nim zioło, a właściwie maź, z tego zioła.
- Trzy dni?! - Zawołali równocześnie.
- Tak, trzy. Jak szczęście dopisze. - Powiedział Tear. - Proszę się nie dziwić. Kość w trzech miejscach złamana i mnóstwo ran, do których wdało się już pewnie zakażenie. - Powiedział spokojnie smarując ranę kolejnym wywarem. Shinra kiwnęła głową i wyszła z chaty, która niegdyś należała do ludzi.
- Auł! Nie rozumiesz, że mnie to boli?! - Usłyszała z chaty gdy przekroczyła próg.
Gdy Shinra dotarła do ogrodu, wiedziała już skąd Tear ma swoje zioła. Woń rozmaitych roślin, o których Shinra nawet nie słyszała, unosiła się dookoła, a wilczyca spacerowała powoli. Mijała drzewa rozmaitej wielkości i gatunków. Jabłonie, grusze, cyprysy i wiele innych, obcych wilczycy drzew. Były tu też zioła, kwiaty i krzewy. Motyle latały dookoła i przysiadały na gałęziach. Wilczyca ie zwracała większej uwagi na piękno tego miejsca, lecz na zbiór gatunków roślin, których zapewne już nigdzie indziej na świecie nie ma. Nie znała ich gatunków, co było dostatecznym potwierdzeniem tej tezy. Okrążyła ogród idąc wąską ścieżką i wróciła do chaty, a tam Weiss leżał z łapą owiniętą już bandażem.
- O! Wróciła panienka! Towarzysz już zdrów i możecie ruszać. - Powiedział wilk uśmiechając się lekko.
- Jak to? - Przecież mówił pan, że trzy dni tu spędzimy? - Spytała zaskoczona Shinra.
- A, to! Towarzysz całą historię opowiedział, a ja myślałem, że wy przeczekujecie bitwę. Postarałem się i jak tylko zjecie i odpoczniecie, możecie ruszać. - Wyjaśnił szybko medyk zaprowadzając ich do sąsiedniego pomieszczenia. Wyjął z kąta świeże mięso i rzucił każdemu po kawałku.
- Częstujcie się! - Powiedział łapiąc w zęby swój kawałek mięsa.
- Dziękuję. - Powiedział Weiss łapiąc łapczywie mięso.
Shinra kiwnęła łbem i ugryzła kawałek mięsa. Zabrała się pewniej za resztę, a po kilku chwilach całe mięso zniknęło w pyskach wilków.
- Chodźcie. Tutaj przenocujecie. - Powiedział wprowadzając ich do małego pomieszczenia, na którego podłodze znajdowało kilka skór i futer. Tear położył się w kącie i zamknął ślepia. Shinra usadowiła się na przeciwko niego, a Wiess pod maleńkim oknem. Po chwili każdy spał.

To na razie wszystko, ale jak mi wena wróci, to ubarwię to i przedłużę. Może jakieś ciekawe wydarzenia dojdą ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shinra dnia Wto 20:40, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kagami
Dorosły



Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:58, 01 Wrz 2010 Temat postu:

Wow... Shinra (Tsah) jestem pod wrażeniem ! Książkę napiszesz i ją wydasz ! :lol2:
Ale nie no serio mówię... Twoje opowiadania są po prostu boskie xd.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kagami dnia Śro 9:59, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shinra
Dorosły



Dołączył: 28 Sie 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:18, 01 Wrz 2010 Temat postu:

Dziękuję, ale to co widzicie, to jest dopiero szkielet. Gdy już będę miała sporą część fabuły w głowie, to ubiorę to w słowa, porównania, wiele, wiele innych tym podobnych rzeczy.

Dodatkowo powiem, że imiona bohaterów będą zmienione, tak samo jak tytuły rozdziałów, bo do takich spraw potrzebuję czasu, chęci i weny, czyli tego czego mi obecnie brakuje.

Teraz się może wezmę za kolejne losy ^^

Ruszamy.

- Auł! Mógłbyś leczyć to ostrożniej! - Zawołał wilk i zaskomlał z bólu.
- Wybacz, ale inaczej nie mogę. Nie wierć się tak! Ze skóry cię nie obdzieram. - Powiedział medyk, który zwał się Tear. Wilk miał szarą, potarganą sierść i niezwykle błękitne ślepia. Basior był też o wiele starszy, niż wyglądał.
- Proszę się trochę pospieszyć. Tracimy tu cenny czas. - Powiedziała zniecierpliwiona Shinra.
- Niech się panienka czymś teraz zajmie, bo leczenie trochę potrwa, a twój towarzysz, dla własnego bezpieczeństwa, nie poruszy się przez jakieś trzy dni. - Powiedział medyk przykładając do łapy wilka jakieś nieznane nikomu poza nim zioło, a właściwie maź, z tego zioła.
- Trzy dni?! - Zawołali równocześnie.
- Tak, trzy. Jak szczęście dopisze. - Powiedział Tear. - Proszę się nie dziwić. Kość w trzech miejscach złamana i mnóstwo ran, do których wdało się już pewnie zakażenie. - Powiedział spokojnie smarując ranę kolejnym wywarem. Shinra kiwnęła głową i wyszła z chaty, która niegdyś należała do ludzi.
- Auł! Nie rozumiesz, że mnie to boli?! - Usłyszała z chaty gdy przekroczyła próg.
Gdy Shinra dotarła do ogrodu, wiedziała już skąd Tear ma swoje zioła. Woń rozmaitych roślin, o których Shinra nawet nie słyszała, unosiła się dookoła, a wilczyca spacerowała powoli. Mijała drzewa rozmaitej wielkości i gatunków. Jabłonie, grusze, cyprysy i wiele innych, obcych wilczycy drzew. Były tu też zioła, kwiaty i krzewy. Motyle latały dookoła i przysiadały na gałęziach. Wilczyca ie zwracała większej uwagi na piękno tego miejsca, lecz na zbiór gatunków roślin, których zapewne już nigdzie indziej na świecie nie ma. Nie znała ich gatunków, co było dostatecznym potwierdzeniem tej tezy. Okrążyła ogród idąc wąską ścieżką i wróciła do chaty, a tam Weiss leżał z łapą owiniętą już bandażem.
- O! Wróciła panienka! Towarzysz już zdrów i możecie ruszać. - Powiedział wilk uśmiechając się lekko.
- Jak to? - Przecież mówił pan, że trzy dni tu spędzimy? - Spytała zaskoczona Shinra.
- A, to! Towarzysz całą historię opowiedział, a ja myślałem, że wy przeczekujecie bitwę. Postarałem się i jak tylko zjecie i odpoczniecie, możecie ruszać. - Wyjaśnił szybko medyk zaprowadzając ich do sąsiedniego pomieszczenia. Wyjął z kąta świeże mięso i rzucił każdemu po kawałku.
- Częstujcie się! - Powiedział łapiąc w zęby swój kawałek mięsa.
- Dziękuję. - Powiedział Weiss łapiąc łapczywie mięso.
Shinra kiwnęła łbem i ugryzła kawałek mięsa. Zabrała się pewniej za resztę, a po kilku chwilach całe mięso zniknęło w pyskach wilków.
- Chodźcie. Tutaj przenocujecie. - Powiedział wprowadzając ich do małego pomieszczenia, na którego podłodze znajdowało kilka skór i futer. Tear położył się w kącie i zamknął ślepia. Shinra usadowiła się na przeciwko niego, a Wiess pod maleńkim oknem. Po chwili każdy spał.
...
- Dziękuję za gościnę - Powiedziała Shinra kiwając łbem.
-Ależ proszę! Każdy wilk jest dla mnie jak rodzina. Nie jestem za podzielaniem nas na watahy. W trakcie klęski powinniśmy się łączyć. Choćby tacy ludzie! Zabijają nas, jeden po drugim, a my wojny między sobą toczmy! - Zawołał Tear kręcąc głową. - Tak czy siak, mam nadzieję, że wam się uda. Bywajcie! - Powiedział wracając do chaty.
Shinra kiwnęła głową i ruszyła przed siebie. Weiss zrobił to samo, lecz zatrzymał się na chwilę.
- Idziesz, czy nie? - Spytała wadera odwracając się. Ucho basiora drgnęło lekko.
- Chodź za mną. Mam złe przeczucia. - Powiedział schodząc z wąskiej ścieżki.
- Chcesz iść przez las? To strata czasu. - Powiedziała nie ruszając się z miejsca.
- Nie powinno nigdzie ci się spieszyć. Droga tak daleka, że nie ma się nigdzie spieszyć.
- No dobrze, a powiesz chociaż czemu idziemy dookoła szlaku? - Spytała zaintrygowana.
- Nie. Teraz musimy być jak najciszej. - Powiedział zginając łapy, by iść niżej.
Wadera kiwnęła głową i poszła za nim. Już nie rozmawiali.

No dobra. To jest całość. Chba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.bolchil.fora.pl Strona Główna -> Mam talent Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin